zaporn.net
Czas wolny po pracy

Czas wolny po pracy

Już dawno nie było nic z "wydarzeń bieżących", bo w zasadzie nie wydarzyło się nic wartego uwagi aż do teraz, a w zasadzie to do minionej środy, kiedy to odezwał się telefon. A dzwonił nie byle kto a w zasadzie to dzwonili. Moi najstarsi sex-przyjaciele – Marek i Tomek. Co w tym dziwnego zapytacie. A to, że ostatni raz gościłam ich między nogami jeszcze w zeszłym roku. Po nowym roku nastąpiła dość długa przerwa, spowodowana tym, iż Marek doczekał się pierwszego potomka i chwilowo skupił się na nim a Tomek musiał usiąść na dupie i się uspokoić, ponieważ jego żona zaczęła podejrzewać, iż ma kochankę. No cóż, poniekąd ma rację. Ale tak nie do końca, bo powinno się mówić o nich w liczbie mnogiej.
Czyli dostajecie w 100% prawdziwą odpowiedź, w chwili pisania tego wciąż czuję "ją" w środku a to było dwa dni temu.

Zadzwonili pod koniec wyjątkowo nudnej dniówki w "biurze", sezon urlopowy trwa w najlepsze, pogoda w miarę to i ludzi mniej.
Byłam akurat zajęta przeglądaniem na sieci ulotek z różnych marketów i strategicznym planowaniem drogi powrotnej do domu, od marketu do marketu za różnymi promocjami.

Odebrałam nawet nie spojrzawszy na wyświetlacz kto dzwoni, więc samo powitanie mnie lekko zaskoczyło, zanim rozpoznałam głos.
- Czy dodzwoniłem się do burdelu??
Chwila wahania.
- Tak, mówicie z główną atrakcją.
A dalej poszło jak z bicza strzelił, szybkie spojrzenie na zegarek, pół godziny do zamknięcia. Super. Chcą się spotkać choćby zaraz. Jeszcze lepiej.
Chcą przyjechać po mnie do pracy.
- Nie da rady Panowie. Jestem własnym pojazdem. Sama podjadę.
- Rowerem do pracy dojeżdżasz??
- Nie no, autem.
- Przecież ty prawa jazdy nie masz.
- Teraz już mam.
- Mamy zacząć się bać??
- Czego??
- Kolejna baba za kierownicą.
- Spierdalaj.
- Dobra, dobra. To podjedź za Leśniczankę. Tam gdzie czasem jeździliśmy.
- Ok. Będę po 5.

Na szybko ogarnęłam punkt, coby nie marnować czasu, cały czas czując znajome uczucie podniecenia i przysłowiowy kisiel w majtach. Zresztą odruchowo chciałam zdjąć bieliznę, ale zaraz się zreflektowałam, że będę jechać autem a nie chciałam przemoczonej plamy na sukience i siedzeniu. Więc skończyło się tylko na wyzwoleniu piersi z objęć biustonosza.
Pół godziny szybko zleciało, punkt czym prędzej zamknięty. Na drodze szczęście też dopisało, jakimś cudem udało się dość żwawo przejechać najgorszy odcinek w mieście, zwłaszcza, że godziny szczytu, ludzi ogarnia głupawka i ogólnie cuda się dzieją. Kilka minut później wjeżdżam w las i zagłębiam się w gąszcz, który nie jedno widział w moim wykonaniu.
Panowie już byli i litościwie patrzyli na mój nabytek.

- Ford ka, ale to auto dla kobiet.
- Heloł, jestem kobietą.
- Fakt. Rozbieraj się.
-Tylko tyle macie mi do powiedzenia po tylu miesiącach??
- No dobra. Szybciej dziwko, mamy czas do siódmej.
- Też tęskniłam. - odpowiedziałam odpinając guziki.
Koszula leci do auta, stoję w samej sukience i butach. Rozpinam ją.
- A od kiedy ty nosisz matki??
- A od kiedy Ty przejmujesz się żoną? Nie ściągałam, nie chciałam przemoczonej plamy na dupie.
- No jakoś Nie pomogły.
Szybko ściągam sukienkę, obracam i rzeczywiście, widać ciemniejszą plamę.
- Może podeschnie.
- Może a może dojdzie nowa jak będziesz ciekła Naszą spermą.
Kładę ją siedzeniu i ściągam równie mokre majtki. Również lecą do auta a za nimi sandały.
- Tęskniliście za tym ciałem??
- Spasłaś się.
- Chyba Ty. 4 kilo mniej mam.
- Serio, jakaś dieta??
- Raczej trzech nastoletnich kolesi.
- Będziesz musiała o tym opowiedzieć
- No ale teraz do roboty.
Stałam naga, czując pod stopami trawę, gałązki i inne leśne ustrojstwa.Trochę się wbijały, mogłam zostać w sandałach. Za mną było słychać przejeżdżające co chwilę samochody.
- Na kolana. - krótka komenda i po chwili czułam leśne ustrojstwa pod kolanami.

Przed moją twarzą kołysały się dwa tak dobrze znane mi penisy. Długi, smukły zakończony masywnym, spłaszczonym kapeluszem fiut Tomka i grubsza, ostro zakończona kiełbaska Marka. Nie wiem, przy którym głośniej się darłam. Przy dopchnięciach Tomka czy przy rozciąganiu całego odbytu kutasem Marka.

Nawet nie czekam na dalsze polecenia, najpierw do moich ust trafia zaganiacz Tomka, jego kapeluch ledwo się mieści, kutasa Marka łapę w dłoń, ściągając mu skórę, pod którą czuję twardy trzon, schodzi gładko. Po kilku pierwszych ruchach moja głowa i ręka poruszają się w równym tempie na obu kutasach. Kilka ruchów, parę dopchnięć ale głębokie gardło i zmiana, Marek trafia do moich ust a kutas Tomka lepki od śliny gładko się ślizga w mojej dłoni. Wykonuję dokładnie te same ruchy, biorąc go niemal całego, starając się aby był dokładnie pokryty śliną.
- O taaak.
- Pięknie to robisz, brakowało mi tego.
Moja odpowiedzią jest bulgot dobiegający z mojego gardła podczas kolejnego głębokiego gardła. W końcu puszczam go łapiąc oddech a główkę kutasa z moimi ustami łączy cienka nić śliny. Łapę go w d**gą dłoń i teraz oba masuję ręcznie, czując ich różnicę, Marek grubszy, z gładką skórą, Tomka jakby nieco twardszy, żylasty.
Czuję w ustach Swoje włosy, pewnie się załapał któryś podczas obciągania.
- Chwilka moment.
Wstaję i podchodzę do Swojego auta, z torebki wyjmuję gumkę i spinam Swoje włosy w kitkę, w miarę możliwości łapiąc jak najwięcej aby nie latały przy twarzy. Wracam do nich, padam na kolana i na zmianę, po kilka ruchów głową, ponownie zaczynam im obciągać.

- Cipa nie będzie w użyciu??
- Po co zadajesz pytania na które znasz odpowiedź??
- Kładź się na masce.
Podchodzę do Swojego auta i kładę się plecami na ciepłej masce, stopy podciągam i opieram o zderzak, rozchylając uda. Pierwszy podchodzi Tomek, nastawiam się psychicznie, rozluźniam mięśnie, jednocześnie ciesząc się, że po przerwie na obiad byłam w toalecie zrobić to i owo.
Nachyla się nade mną, jedną ręką ustawia kutasa i wykonuje pchnięcie. Rozlega się mój zachrypły skrzek gdy jego szeroka główka brutalnie wita się z moją dawno niewidzianą dupą. W zasadzie nie boli zbytnio ale taki niby spodziewany-niespodziewany, znajomy ból, ale odruch jest. Prawdziwy powód do skrzeczenia dostaję po chwili, gdy przebrnąwszy przez całą długość mojej dupy natrafia na opór, który zaczyna dźgać jak szalony mocnymi pchnięciami, którym towarzyszy tępy ból.
Nie wiem jak długo mnie dźgał ale chyba odpadłam, wróciłam do siebie gdy poczułam jak wstaje ze mnie. Wpadłam w taki trans, że nawet nie zanotowałam momentu, w którym założył sobie moje nogi na Swoje ramiona. Oczy mnie piekły, to pot spływał po moim czole.
W tyłku czułam tępe pulsowanie.
- Odwróć się.
Posłusznie się przekręcam na brzuch, jednocześnie zauważając, że cała maska jest pokryta moim potem. Nawet nie zdążyłam się dobrze ułożyć gdy poczułam za sobą czyjąś obecność. Momentalnie poczułam jak ktoś kladzie się na mnie, wciskając się w mój tyłek. Aż sapnęłam z wrażenia czując jak gruby trzon Marka rozciąga mnie, Nie dźgał tak mocno jak Tomek, wchodził nieco powyżej połowy, ale posuwał mnie z częstotliwością karabinu, sapiąc z wysiłku, powoli i ostrożnie sie ułożyłam, czując jak sutkami szoruję o maskę.
Sięgnęłam do krocza i zaczęłam sobie sama dawać przyjemność, masując lepką łechtaczkę. Zamykam oczy i odpływam, czując rozkosz rozpływającą się po moim kroczu i przyjemne tarcie w tyłku. Czuję jak moje ciało całe spływa potem, gdzieś w tle słyszę jadące auta kilkanaście metrów od nas.
Wyczuwam zmianę tempa, jakby przestój i znowu brutalne pchnięcie każe mi się wydrzeć. Moje krzyki niosą się ponad lasem, ciekawe czy mnie słychać w tej knajpie, kilkaset metrów dalej. A Tomek robił wszystko abym cicha nie była, co chwilę zmieniał kąt pod jakim wchodził, i za każdym razem dźgał, ubijał i upychał wszystko w środku, sprawiając, że wszystko było dość obolałe.
I znowu z wielką ulgą poczułam zmianę kutasa. Kilka minut szybkiego masowania grubym trzonem mojego zwieracza i ogólnie początkowego odcinka tyłka i znowu darłam się nad lasem. Po którejś zmianie, zaczęło mnie to irytować, a nawet już powoli miałam dość. Nie wiem ile posuwali mnie tak ale chyba nie przeszkadzało im, że tkwią tyle czasu w jednej pozycji. To nie na nich leżano, tylko na mnie.
Jak gdyby Tomek czytał mi w myślach.
- Na plecy, będę kończył.
Obolała powoli się przekręciłam. Rozchyliła nogi i już miałam się oprzeć nimi jak złapał je Tomek, uniósł i oparł o Swoje ramiona. Wykonał potężne pchnięcie, d**gie, trzecie, pod wpływem każdego sama się przesuwałam. Oczywiście, każde było nagradzane bolesnym krzykiem z mojej strony. Już dawno tak boleśnie mnie nie prze dźgano.
Potrzebowałam dłuższej chwili aby poczuć, że już mnie nie dźga, stał przytrzymując w powietrzu moje nogi i ciężko dyszał. Chyba zlał się. Poczułam jak jego mięknący kutas sam wypada z mojego zmasakrowanego tyłka. Rozchyla moje nogi.
- Wypchnij.
Napinam mięśnie ale nic nie chce iść. Raz, d**gi, czuję jak zwieracz napina się jakby chciał wypuścić ją ale nie wychodzi.
- Nie dam razy, jestem wypompowana z sił.
- Daj, może jak ja dołożę Swoją. Odwróć się.
Znowu przekręcam się na masce i ledwo się pochylam, czuję jak we mnie wchodzi. Tym razem cały, do oporu, może nie dźgał do samego dna jak Tomek ale bardzo odczułam jego grubość. Walił teraz szybciej i mocniej, po chwili oboje zlani potem głośno dyszeliśmy. Moja dupa pulsowała, czułam ją na całej długości, od przyjemnie piekącego wejścia, rozepchany na całej długości i obolałe wnętrze. Tym razem odnotowałam moment wytrysku, może nie czułam ale wyraźnie widziałam jak Marek doszedł.Położył się chwilę na mnie ciężko oddychając. Leżał tak póki jego kutas sam nie sflaczał. W końcu się stoczył ze mnie. Podszedł Tomek i poczułam jak rozchyla moje pośladki.
- A teraz??
Ciężko oddychając napięłam co się dało.
- No rozchyla się, dalej dziwko.
Spróbowałam jeszcze raz,
- Nie idzie.
- Bardziej nie dam rady.
- Szkoda.
Poczułam jak mnie puszcza a następnie przykleja mi się do pośladka bolesny klaps.
- Za karę.
- Wstawaj, późno już.
- Która jest??
- po 19.
- Waliliście mnie prawie dwie godziny.
- Wyposzczeni byliśmy.

W końcu się podniosłam i wyprostowałam, słyszałam strzelające kości i stawy. W końcu prawie godzinę trwałam w jednej, niezmienionej pozycji. Spojrzałam w dół na Swoje spocone cycki i brzuch. Z zakupów nici, wytarłam nimi dokładnie z brudu maskę Swojego auta. Spojrzałam na Swoich "oprawców". Tomek miał już kutasa schowanego, Marek wycierał z resztek spermy Swojej i Tomka. A właśnie sperma, dwa spusty i nic nie cieknie, Sięgnęłam ręką między pośladki, szpara była zamknięta ale czułam jak jest rozgrzana i śliska. Trwam tak przez chwilę zastanawiając się co dalej, ale skoro sperma tkwi we mnie i chyba nie ma ochoty wyjść na zewnątrz po dobroci, to wypychać też jej nie będę, przynajmniej będzie okazja odbyć owocne, klasyczne "posiedzenie" w ubikacji w domu z tabletem w dłoni tudzież z gazetą. Wyciągam z auta chusteczki do demakijażu, ale że w środku zostały tylko dwie ostatnie sztuki, a zwykłych nie mam, wycieram piersi i dekolt, na tyle na ile to możliwe. Resztę zasłoni koszula z sukienką.
Stoję jeszcze naga jak podchodzą do mnie. Marek klepie mnie po piersi.
- Będziemy musieli wznowić Nasze spotkania.
- To nie ja się wypisałam.
- Nowe obowiązki, nowe sytuacje ale teraz już powoli ogarniam i powinno nieco czasu się znaleźć.
- W każdym razie, ja też wracam na stare tory. - odzywa się Tomek.
- Twoja się uspokoiła.
- Na razie dała sobie siana.
- No to wiecie jak do mnie trafić.
Wsiedli do auta i powoli odjechali zostawiając mnie nagą w lesie. Powoli zaczęłam się ubierać, plama moich soków na sukience o dziwo wyschła. Założyłam ją i koszulę. Nie kłopotałam się butami, wsiadłam i odjechałam boso, czując lekki dyskomfort w dupie po tak ostrym posuwaniu.
Jeszcze na d**gi dzień z rana odczuwałam to spotkanie, tępy, delikatny ból w środku po brutalnym dopychaniu Tomka i pieczenie na zwieraczu po prawie półtoragodzinnej penetracji.
A mocniej dało o sobie przypomnieć przed wyjściem do pracy, gdy naszła mnie potrzeba skorzystania z ubikacji. Robiąc Swoje przypomniałam sobie nieco czasy młodości, gdy wizyta w ubikacji po co bardziej owocnej schadzce sprawiała, że z oczu potrafiły łzy polecieć. Teraz łez nie było ale zbyt przyjemne też to nie było. Szybkie zlustrowanie zawartości muszli, powiedziało mi, że spermy wczoraj mi nie pożałowali, było jej więcej niż zawartości "właściwej". Może i dobrze, że siedziała we mnie a nie próbowała bo to dopiero byłaby plama na sukience i siedzeniu.
Przy okazji wymalowałam sobie paznokcie u stóp i zlustrowałam podłogę wokoło sedesu – teraz kurwa wiem, że chyba czekają mnie wydatki, płytki mi pękają. Masakra.
Czas się zbierać do roboty aby zarobić na te płytki, oby dzisiaj klienci dopisali. Bo pogoda od rana nie dopisuje, ulewy, wiatr, prawie tornado. Tuje w domku prywatnym po d**giej stronie ulicy to niemal zginał pod kątem 90 stopni, cud że ich nie połamał.
No i zimno, o sandałkach można zapomnieć, i z jakąś kurteczką będzie trzeba się przywitać. Szaloną mamy pogodę tego lata.

Published by sasanka1988
7 years ago
Comments
4
Please or to post comments
biciuszki
Super opowiadanie
Reply
pticatica
mmm super
Reply
Uwielbiam Twoją fantazję :wink:
Zrealizujmy coś!
Reply
ja wystapie w kolejnym odcinku :wink:
Reply