O sikaniu na siebie…
Kiedy byłem kawalerem, nie brałem pod uwagę, że można robić coś tak normalnego jak sikać na kobietę. Oczywiście, słyszałem i widziałem takie rzeczy, ale jakoś nic a nic mnie one nie obchodziły,nie podniecało mnie to. Razu pewnego zapytałem się mojego przyjaciela – po wypiciu kilku kieliszków wódeczki, jak tam jego obecna sunia się tnie. Odpowiedział, że bardzo dobrze jest, dużo fantazji i… że sikają na siebie… Zdziwiony, pogratulowałem mojemu przyjacielowi pomysłu….
Następnego dnia widziałem się z moją narzeczoną (obecnie żoną, która możecie widzieć na zdjęciach) i zapytałem się jej podczas pieszczot czy nie zechciałaby się na mnie zsikać. W Jej oczach zobaczyłem błysk… radości i troszkę się zaniepokoiłem, dlaczego mi wcześniej nie powiedziała, że ma na to ochotę. Odpowiedziała mi, że chodziła z takim zamiarem i chciała się na mnie zsiusiać podczas wspólnej kąpieli. (pamiętajcie, że wtedy nie byliśmy małżeństwem i … różne igraszki odbywały się… kiedy mogliśmy je robić na spokojnie… no sami wiecie) Na całe szczęście okazja niedługo się nadarzyła… i wspólne sikanie na własne ciała sprawiła nam wiele radości…
Po pewnym czasie sikaliśmy na siebie zawsze wtedy kiedy się dało, a niedługo miały się zacząć wakacje. Przez długi okres wakacji mieliśmy jej dom tylko dla siebie. Kiedy byliśmy na podwórku (dom jednorodzinny) i chciało nam się siku, szliśmy do łazienki, rozbieraliśmy się i sikaliśmy na siebie… nie przerywając wcześniejszej rozmowy… Nie było ta sikanie do ust… i połykanie, no wiecie… Oczywiście, coś tam się zawsze połknęło, ale sikaliśmy tylko na swoje ciała… W tamte wakacje sikaliśmy na siebie częściej niż do ubikacji :)
I teraz kiedy jesteśmy po ślubie i mieszkamy razem od czasu do czasu sikamy na siebie… Tak sobie jeszcze przypominam nasze zabawy… to kiedy nie mogliśmy na siebie sikać… to lubiliśmy bawić się tak, że żona siedząc i sikając na kibelku, trzymała mojego chuja w ustach. A później zmiana, ja siedziałem na kiblu i swoim językiem byłem w jej cipce… i przy tym sikałem… Pozdrawiamy i… komentujcie czy i Wam podobają się takie zabawy. Wiecie… zawsze to jakoś raźniej pisać kiedy się wie, że ktoś to czyta : )
Następnego dnia widziałem się z moją narzeczoną (obecnie żoną, która możecie widzieć na zdjęciach) i zapytałem się jej podczas pieszczot czy nie zechciałaby się na mnie zsikać. W Jej oczach zobaczyłem błysk… radości i troszkę się zaniepokoiłem, dlaczego mi wcześniej nie powiedziała, że ma na to ochotę. Odpowiedziała mi, że chodziła z takim zamiarem i chciała się na mnie zsiusiać podczas wspólnej kąpieli. (pamiętajcie, że wtedy nie byliśmy małżeństwem i … różne igraszki odbywały się… kiedy mogliśmy je robić na spokojnie… no sami wiecie) Na całe szczęście okazja niedługo się nadarzyła… i wspólne sikanie na własne ciała sprawiła nam wiele radości…
Po pewnym czasie sikaliśmy na siebie zawsze wtedy kiedy się dało, a niedługo miały się zacząć wakacje. Przez długi okres wakacji mieliśmy jej dom tylko dla siebie. Kiedy byliśmy na podwórku (dom jednorodzinny) i chciało nam się siku, szliśmy do łazienki, rozbieraliśmy się i sikaliśmy na siebie… nie przerywając wcześniejszej rozmowy… Nie było ta sikanie do ust… i połykanie, no wiecie… Oczywiście, coś tam się zawsze połknęło, ale sikaliśmy tylko na swoje ciała… W tamte wakacje sikaliśmy na siebie częściej niż do ubikacji :)
I teraz kiedy jesteśmy po ślubie i mieszkamy razem od czasu do czasu sikamy na siebie… Tak sobie jeszcze przypominam nasze zabawy… to kiedy nie mogliśmy na siebie sikać… to lubiliśmy bawić się tak, że żona siedząc i sikając na kibelku, trzymała mojego chuja w ustach. A później zmiana, ja siedziałem na kiblu i swoim językiem byłem w jej cipce… i przy tym sikałem… Pozdrawiamy i… komentujcie czy i Wam podobają się takie zabawy. Wiecie… zawsze to jakoś raźniej pisać kiedy się wie, że ktoś to czyta : )
4 years ago